03 czerwca 2019, 16:45
W poprzedni weekend część naszej drużyny wyruszyła na wyprawę do tajemniczej Koczały. Po długiej, ciężkiej drodze dotarliśmy na miejsce, ale okazało się, ze ta prawdziwa, okryta tajemnicą podróż dopiero się zaczyna. Na swojej drodze poznaliśmy wiele postaci: spotkaliśmy jedną ze znajomych Kasjopei (a może jej wroga?), wiele niebezpiecznych stworzeń takich jak wiwerny, kuroliszki, czy gryfy. Na wszczęcie z pomocą przyszedł nam jeden ze znajomych dzielnych wojów.
Po tych zdarzeniach wyruszyliśmy w dalszą podróż, gdzie pokonawszy pole siłowe Jarka mogliśmy spocząć na dziewiczej łące jedząc zupę z pomidorów, która „mięsa nie widziała”.
Potem znowu ruszyliśmy w trasę aby dotrzeć do Miastka, (byliśmy pierwsi, pomimo że wyruszyliśmy jako jedni z ostatnich!!)
Ostatniego dnia po apelu, na którym spotkaliśmy wielu przyjaciół z poza patrolu, a nawet z poza hufca, mogliśmy zwiedzić miejsce zwane Kaczym Dołkiem gdzie czekało na nas wiele atrakcji. Między innymi wata cukrowa, balonowe rzeźby, czy uwiecznianie na zdjęciach wspólnych chwil ze znajomymi.
Jednak wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. Podjechał po nas autokar, a my obejrzeliśmy się za siebie wiedząc, że nawet jeśli nie uda nam się tam wrócić, to zostawiliśmy po sobie ślad, a w naszej pamięci pozostaną wspomnienia ze świetnego rajdu rodło.
Autor: Natalia Gozdek